poniedziałek, 31 marca 2014

Węgrów

Stolica powiatu węgrowskiego jest jednym z istotniejszych historycznych miast wschodniego Mazowsza. Węgrów był niegdyś ważnym ośrodkiem handlowym, gdyż to w nim przecinały się szlaki biegnące z Warszawy do Litwy, oraz z "kresów" do Gdańska. Dziś jednak szosa z Warszawy jest tylko trzy cyfrową wąską wojewódzką drogą nr 637. Główny wyjazd ze stolicy w kierunku Węgrowa prowadzi przez Rembertów, a po trasie będziemy mijali cztery dawne miasta, które świadczą o minionej świetności tego traktu. Podróżując w ten sposób zobaczymy takie miejscowości jak Okuniew, Stanisławów, Dobre oraz Liw, wszystkie były kiedyś miastami królewskimi. Za wyjątkiem Dobrego, które straciło prawa miejskie w już 1852 roku, pozostałe zostały go pozbawione po powstaniu styczniowym.
Wydaje się, że degradacja szlaku na Węgrów ma swój początek w końcówce XIX wieku, gdy linie kolejowe już z dala go ominęły. Miasto w ten sposób zostało pozbawione tego istotnego wówczas, czynnika rozwoju .


Węgrów nie jest duży, według Wikipedii ma około 12 tysięcy mieszkańców. Miasto słynie przede wszystkim z barokowych widoków. Dwa główne kościoły są właśnie z tego okresu i prezentują iście "szlachecki" rodowód. Węgrów przecież, przez długi czas było własnością samych Radziwiłłów. Co ciekawe miasto to stanowiło główny polski ośrodek reformacji i do dziś zachowało się tu drewniany kościół luterański z XVIII wieku, oraz "drewniana" dzielnica protestancka.
Kościół farny na rynku.
Tablica informacyjna, litery bardzo ciekawie nawiązują do Jidisz.
Pełen barok.
Niestandardowe zwieńczenia rogów.
Kościół poreformacki.
Współczesny Węgrów jak już wiele miast Polskich posiada odnowiony elegancki rynek. Przy rynku wszystkie pierzeje za wyjątkiem północnej są całkowicie zabudowane. Kamieniczki są małe, głównie jedno piętrowe, najstarsze wyglądają na XIX wieczne. Wisienką na torcie jest tutaj "Dom Gdański", ten XVIII wieczny zajazd był faktorią gdańskich kupców, którzy skupowali tutaj zboże z Litwy. Na rynku zachował się już tylko jeden przykład drewnianego budownictwa żydowskiego i niestety nie jest on w najlepszym stanie. W centrum nie ma gastronomi (poza jedną bistro kawiarnią, której ciemne szyby nie zachęcają do wejścia) , by cokolwiek zjeść trzeba pojechać na "blokowisko". Niestety to cecha wielu małych miast.

Resztki żydowskiego drewnianego budownictwa miejskiego.
Widok na najładniejszą stronę rynku.
Dawna dzielnica protestancka.
W oddali widać piękny klasycystyczny po luterański zbór.
Iście drewniane miasto.
Rynek został bardzo pieczołowicie odnowiony.


Budynek z zegarem o równych godzinach wydawał dziwny pisk :)


W tle przepiękny Gdański zajazd.

sobota, 29 marca 2014

Liw

Położony w powiecie węgrowskim 70 km od Warszawy, Liw jest prawdopodobnie najbardziej osamotnioną zamkową miejscowością w  Polsce. Zamek Książąt Mazowieckich w Liwie niema równych sobie sąsiadów w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Tym samym odwiedzenie tego miejsca jest wręcz konieczne dla miłośników dawnych fortyfikacji z Mazowsza.



Liwski zamek, widok od głównej, starej brukowanej drogi.
Liw to wieś gminna stanowiąca de facto przedmieścia Węgrowa. Do 1866 roku było to nawet miasto, jednak w mroku historii taki charakter straciło definitywnie. Jest co prawda mały "ryneczek" (raczej parking) w "centrum", ale brak przy nim zwartej zabudowy. Zdumiewająca jest za to ilość drewnianych chałup w Liwie. Wydaje się, że stanowią one co najmniej 50% ogólnej zabudowy, jedne są opuszczone i zaniedbane, inne wciąż używane. Krajobraz jest tutaj bardzo wiejski, w powietrzu czuć już niedalekie "kresy"
Przy głównej ulicy...

Uroczyska etnograficzne



Zagroda jak sprzed lat.
W wiosce stoi potężny neogotycki kościół projektu niezrównanego Józefa Piusa Dziekońskiego z 1907 roku. W detalach bardzo przypomina kościół z Bielska, podobnie z resztą jak tamten, swą formą bez sprzecznie góruje nad okolicą. Razem z zamkiem oba ceglane budynki stanowią zgrana parę.

Monumentalny neogotycki kościół w stylu narodowym.


Widok na wieżę zamkową z zza ogrodzenia kościoła.
Do Liwu przyjeżdża się oczywiście dla słynnego piastowskiego zamku, który to w średniowieczu stał na wschodniej granicy mazowieckiego księstwa. Budowla ta położona jest tuż przy rzece Liwiec, która w przeszłości stanowiła fosę zamku. Fortyfikacja w przeciwieństwie do najbliższej okolicy jest usytuowana na niewielkim pagórku, przez co łatwo sobie wyobrazić, że w przypadku konfliktu zbrojnego, zalewano wszystko dookoła tworząc z twierdzy wyspę.

Pośrodku wieży oryginalnie była brama wjazdowa,
Dworek starosty, obecnie muzeum.
Widok z zamkowego wzniesienia w kierunku kościoła (niestety pod światło).
Ocalała kamienna podbudówka murów na tyłach.

Meandrująca rzeka Liwiec.
Rekonstrukcja pierwotnego wyglądu zamku.
Niestety do czasów współczesnych nie zachowała się żadna starsza rycina niż z XIX wieku przedstawiająca liwski zamek. Nie wiadomo, więc jak oryginalnie mógł on wyglądać. Wiadomo natomiast, że pod koniec XVIII wieku miejscowy starosta dokonał poważnej modyfikacji fortecy, budując bezpośrednio do niej przylegającą kancelarię, w formie klasycystycznego dworku. Budowla ta nieszczęśliwie spłonęła w latach 50. XIX wieku i stała opuszczona oraz zdewastowana ponad sto lat, do  1961 roku, kiedy to postanowiono odbudować ten dworek oraz zabezpieczyć ruiny. Obecnie w części dworkowej mieści się muzeum oręża i bogata kolekcja portretów szlacheckich.

Piwnice również się zachowały

Pod zamkiem leży mnóstwo budulca.
W muzeum w dworku.


Całkiem solidna porcja ruin.



Ciekawie kształtowała się historia zamku w okresie II Wojny Światowej. Otóż okupant niemiecki miał zamiar rozebrać zamek, a cegły wykorzystać w pobliskim obozie zagłady w Treblince. Jednak znalazł się człowiek, który zdecydował się sprytnie obronić zamek. Był nim polski archeolog Otto Warpechowski, który przed wojną prowadził w okolicach Liwu liczne wykopaliska. Wiedział on, że krwawy lokalny zarządca z ramienia SS fascynuje się archeologią. Poszedł więc do niego i ryzykując życie i sprzedał mu fałszywą historię zamku. Wedle niej budowla powstała na fundamentach krzyżackich, miała to być najbardziej na południe od Królewca wysunięta teutońska twierdza. Gestapowiec kupił tą historię i nakazał Warpechowskiemu odbudowę konstrukcji. Zamek pojawił się na mapach jako "Stara Niemiecka Twierdza" (Alte Deutsche Festung), a Otto starał się odbudowywać go jak najwolniej by nie zniszczyć za dużo oryginalnego wyglądu zamku. Prace trwały do 1944 roku i przerwały je nadejścia armii czerwonej. Obrońca zamku zginął zaś nieszczęśliwie w 1945 roku, już w polskim mundurze z rąk pijanego żołnierza radzieckiego.
XIX wieczna rycina, już ze spalonym dworem
Zdjęcie lotnicze z lat 20. XX wieku.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...