niedziela, 3 listopada 2013

iMac G3 Blueberry Rev. D

Dzisiaj odbędziemy mała podróż w trochę innym kierunku, a mianowicie komputerowym. Cofniemy się do 98/99 roku, kiedy pojawił się Applowski iMac, czyli przełomowy sprzęt dla historii tej marki, który swoim wyglądem podbił serca wielu ludzi na świecie i tym samym zasilił budżet bankrutującej korporacji z Cupertino.

Tray-loading - tacka od CD, znak rozpoznawczy generacji
Trwa instalacja systemu
Przyznam, że gdy w 1998 roku jako 14 latek przeczytałem w gazecie "Komputer Świat" o tym komputerze to od razu chciałem go mieć, choć bałem się braku napędu dyskietek, nieznanych portów USB oraz systemu MacOS (to komputer mógł mieć inny system od Dos/Win?). Cena oczywiście była wówczas zabójcza, gdyż było to, jeśli dobrze pamiętam coś około 6000 zł. Magią iMaca był niewątpliwie jego transparentny kolor (Bondi Blue) jak i obły kompaktowy kształt "all in one". Pamiętam, że rok wcześniej marzyłem by mieć telewizor z VHS Panasonica również AIO. To po prostu robiło wrażenie. Niestety ówczesne blaszakowe realia Polski wykluczały Apple z realnej logiki kupna komputera.


Ach te czasy, na grafice Power Mac G3
Mój iMac pochodzi ze szkoły z miejscowości gminnej Staroźreby (powiat płocki). Prawdopodobnie gimnazjum w Staroźrebach podpisało na przełomie 99/00 roku kontrakt z "Sadem" na sukcesywną dostawę komputerów i co kilka miesięcy przychodził sprzęt trochę nowszej generacji. Ogólnie jak na sprzęt używany w szkołę stan komputera jest naprawdę dobry. Poza tytułowym iMacem Blueberry z edycji Friut Colors były tam wykorzystywane także nowsze Blueberry, ale z serii tzw. "slot-loading" czyli cd-romem bez tacki. Miały one procesor  G3 350 MHz, 128 MB ram i 6 GB dysku twardego. Wyróżniało je to, że był bez Firewire. Kolejnymi Macami jakie dostała szkoła były iMac-i DV  koloru Indigo G3 400 MHz, 128 MB ram i 10 GB dyskiem, już z portem firewire.






Bluererry  z wysuwaną tacką na cd najbardziej przypomina mi mojego wymarzonego Bondi Blue. Nawet przez pewien czas myślałem, że jego obudowa jest koloru Bondi..., ale 1999 już nie produkowano Bondi....
IE 4.0 strony jeszcze pod nim działają i to nawet
szybko, bo przeglądarka pomija skrypty, których
nie rozumie. Pod Win 95 już tak różowo nie jest, gdy
chce się przeglądać współczesne strony kończy się
to zawieszeniem explorera.

Specyfikacja mojego iMaca to:

iMac Friut Colors - Blueberry  Rev. D- maj 1999,
Procesor: PPC 750 G3 333 MHz, 512 Kb@166MHz cache;
Ram: w szkole miał 32+64MB, ja zostawiłem oryginalne 32 i dodałem 256 MB (ale system widzi je jako 128) ;
Dysk: 6 GB (tyle miał z fabryki), zastałem także 6 GB ale firmy HP (przykręcony na dwie z czterech śrubek, widocznie był z nim problem), dysk ten niestety szybko padł, więc go zmieniłem. Na szczęście znalazłem 6 GB sprawny dysk, oraz oryginalne śrubki stosowane w Apple:) ;
Napęd: CD-ROM laptopowy 24x;
Grafika: Ati Rage Pro Turbo 6 MB SGRAM;
System: jak go dostałem miał 9.0 PL oraz 10.3 ENG, obecnie ma 8.6 ENG, czyli mniej więcej to co z fabryki.

Dalej to standard czyli dwa x USB 1.1, lan 10/100, modem 56KB V90, charakterystyczną cechą jest brak portu IRDA.
Udało się również uratować do zestawu myszkę i klawiaturę (z polskim układem), wszystko to również Blueberry :).
Oczywiście musiałem wymienić baterię na nową.

8.6 w pełnej krasie, ładuje rozszerzenia 
Testowałem na nim wszystkie dostępne systemy od 8.1 do 10.3.9, ale chcę by jego konfiguracja była najbardziej bliska  tej fabrycznej. Na "Panterze" chodził bardzo przyjemnie (256MB ram), ale brakowało klimatu z epoki. Z resztą na MacOs classic, można łatwo pozyskać oprogramowanie ze strony http://macintoshgarden.org. By zaś korzystać z X to podobn
o "prawdziwy" zaczyna się od "Tygrysa" 10.4.

Jeśli zaś chodzi o wydajność tej maszyny to muszę powiedzieć, że gdybym miał w 1999 roku wybierać pomiędzy PII333 MHz, a iMac G3 333 MHz to bez wahania wybrałbym Apple. Porównując pracę Win98, a MacOS  trzeba przyznać, że ten drugi jest zdecydowanie bardziej responsywny i stabilny (choć też nie trudno go wykrzaczyć).

Piękny Blueberry
Klapka nie wyłamana, numer 032 to pamiątka po szkole 
Porty, naklejka z numerem seryjnym przyklejono rzemieślniczo,
gdyż się odkleiła :)

To co mnie rozczarowało w oryginalnym iMacu to jego głośna praca, której się nie spodziewałem w takim "kosmicznym" sprzęcie. Prawdopodobnie gdy komputer był nowy chodził ciszej, ale po 15 latach choć wiatrak jest tylko jeden i do tego duży to szumi głośno. W drugim iMacu DV nie ma już żadnego wiatraka, ale posiada oryginalny dysk Maxtor przejmujący pierwsze skrzypce jeśli chodzi hałas, który nawet wydaje się jeszcze gorszy od wentylatora.

Classilla to wciąż rozwijana przeglądarka na MacOS classic, można nawet w miarę przeglądać współczesne strony, ale o Flashu powinniśmy zapomnieć. Obecnie Classilla podaje się jako przeglądarka moblina, dzięki czemu w pierwszej kolejności wyświetla mniej wymagającą wersję strony.
Widok od tyłu
Spód i przydatny efekt przezroczystości
Demontaż płyty głównej 
Wspomniany głośny wiatrak, oraz naklejka polskiego atestu modemu
Płyta główna, pod klatką procesor i ram
Po zdjęciu klatki, oryginalna pamięć 32 MB od Samsunga

Na kablu od kineskopu jedna z dat produkcji.
W tym modelu ostatni raz zastosowano to złącze



Data produkcji obudowy
Pamięć karty graficznej oraz numer płyty głównej


Oryginalny napęd nadal działa, HDD jest podnim

Płytka procesorowa z dwoma slotami pamięci Ram

Druga strona płytki i Procesor G3

Oryginalna transparentna wtyczka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...